Za każdym razem, kiedy trzeba pójść do fryzjera, ogarnia mnie uczucie zdenerwowania oraz niepokoju. Do tej pory skorzystałam z usług co najmniej 20 fryzjerów w poszukiwaniu tego “najlepszego”, niestety bezskutecznie. Myślę, że znalezienie odpowiedniego partnera życiowego jest sprawą prostszą, niż znalezienie dobrego fryzjera.
Najlepsi fryzjerzy powinni spełniać poniższe warunki:
- Nieustanne rozwijanie wiedzy i umiejętności
- Kultura osobista
- Umiejętność dopasowywanie techniki strzyżenia do rodzaju włosów (np. degażowanie dla cienkich włosów może być bardzo szkodliwe; kręcone włosy należy strzyc jak są suche a nie wilgotne itd.)
- Dokładne słuchanie klienta (max skracanie długości o 10 cm nie może bez uzgodnienia stać się 11 cm i więcej; kolor również powinien być zgodny z wcześniej ustalonym).
- Efekt dobrego strzyżenia powinien się utrzymać 2-3 miesiąca, a nie do pierwszego umycia
- Doradzanie w kwestii bezpiecznych produktów do pielęgnacji włosów. Produkt “profesjonalny” nie oznacza produkt bezpieczny. Jeżeli zawiera SLS (Sodium Lauryl Sulfate), SLES (Sodium Laureth Sulfate), Methylo/Propylo/Butylo/Ethyloparaben, MEA– Monoethanolamine, DEA– Diethanolamine, TEA– Triethanolamine, PEG- Polyethylene Glycol, PPG- Propylene glycol itd. to spowoduje więcej szkody niż pożytku. Fryzjerzy polecające produkty zawierające ww. składniki mają na uwadze wyłącznie własny zysk a nie zdrowie klienta.
- Higiena osobista (np. wyjście “na papieroska” i nieumycie rąk przed rozpoczęciem strzyżenia jest niedopuszczalne)
Jakiś czas temu obejrzałam wideo z instrukcją samodzielnego cięcia włosów w domowych warunkach. Oczywiście, nie jest to jakaś wymyślna fryzura tylko podcinanie końcówek długich, cienkich włosów. Zaryzykowałam i muszę przyznać, iż jestem bardzo zadowolona z efektu. Nie oznacza to, iż już nigdy nie odwiedzę fryzjera, ale na szczęście, o wiele rzadziej.